poniedziałek, 1 listopada 2010

Dlaczego wybrałem system Nikona

Po wielu latach w funkcji psa/osła (pracuje cały dzień, a wszystko, co znajdzie przynosi do domu) postanowiłem zrobić coś dla siebie i powrócić do hobby z dzieciństwa - fotografii. Trafiłem na dobry moment, kiedy fotografia cyfrowa wyszła z fazy pierwszych eksperymentów (2007). Mogłem bez większych obaw zakupić lustrzankę amatorską i założyć, że moje dzieła nie będą gorsze od tego, co otrzymywałem z posiadanego do tej pory Canona EOS 500 z kitowym obiektywem EF 28-80mm f/3.5-5.6


Canon EOS 500 z najgorszym obiektywem wszechczasów EF 28-80mm f/3.5-5.6. Wybrałem go z głupoty. Mogłem kupić również Nikona. W tamtych czasach nie wiedziałem, że istnieją obiektywy lepsze i gorsze optycznie - więc wziąłem zestaw z większym zoomem. Jeszcze cieszyłem się, że jest z plastiku (bo lekki), w przeciwieństwie do Praktiki LLC, którą oddałem do komisu.
Aby wybór sprzętu był optymalny postanowiłem przeczytać wszystko, co napisano na temat cyfrowych lustrzanek. Zaczynałem od dpreview. Potem znalazłem dziesiątki innych stron, o których nie warto wspominać. W końcu dotarłem do photozone i do optycznych. Od początku wiedziałem jedno: Canon albo Nikon - inne systemy nie wchodzą w grę. Dlaczego? Dla mnie to było proste - dostępność akcesoriów, perspektywy rozwoju, a nade wszystko potrzeba ograniczenia obszaru poszukiwań.
W moim budżecie (max 3500zł) mieścił się jedynie Canon 400D lub Nikon D50 plus niedrogi obiektyw. Z uwagi na oczywistą, choć widoczną jedynie pod mikroskopem, przewagę Canona pod względem jakości obrazu oraz funkcję podglądu głębi ostrości (z której nigdy nie skorzystałem) wybór 400D był dla mnie oczywisty.
Kolejną niewiadomą był obiektyw. Czułem przez skórę, że budżet trzeba będzie nagiąć. Po przeczytaniu kolejnych stu testów i opinii moim faworytem został Tamron 28-75mm f/2.8. Wymagany budżet urósł do 4000zł. Pozostało tylko dokonać zakupu.
W sklepie poprosiłem o podpięcie do Canona większego obiektywu. Sprzedawca zaproponował EF-S 17-85mm. Nie chciałem go kupować (test), ale pooglądać nie zaszkodzi. Pierwsze spojrzenie w wizjer i nie jest dobrze (zaglądałem wcześniej w wizjer Nikona D70). Bawiłem się tym zestawem z coraz mniejszym przekonaniem aż do chwili kiedy chwycił mnie skurcz w prawej ręce (od trzymania ekstremalnie niewygodnego uchwytu).
Sprzedawca wyczuł właściwy moment i zaproponował obejrzenie Nikona D80. Oczywiście tylko dla zabawy zgodziłem się, ale mój naciągnięty budżet zaczął robić sobie nadzieję, że jeszcze wzrośnie. Po chwili doszedłem do wniosku, że szumy na wysokim ISO nie są takie ważne. Większym problemem pozostawała cena. Na szczęście moja żona, która nie zna się na sprzęcie foto, za to potrafi bardzo dobrze czytać w ludzkiej duszy potwierdziła, że D80 jest znacznie lepsze i warte przekroczenia założonego budżetu o 30%.
Z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony - nie dlatego, że system Nikona jest najlepszy. Dlatego, że mi się najbardziej podoba i to sprawia mi przyjemność. Zabawkę podobnie jak kobietę powinno się wybierać sercem. To nie lodówka ani pralka. To rzecz osobista, której używanie powinno sprawiać przyjemność.

Główne źródła mojej wiedzy: dpreview, optyczne, photozone
Testy są dobre, ale pokazują tylko potencjał sprzętu, którego najprawdopodobniej nie wykorzystasz. Nie gwarantują też, że zdjęcia będą ładniejsze, nawet jeśli wyjdą idealnie ostre i pozbawione CA. Żeby zdjęcia były ładniejsze warto poczytać opinie praktyków, takich jak Ken Rockwell. Warto również zaglądać na fora dyskusyjne np Nikoniarzy.

1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi się zdanie "Z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony - nie dlatego, że system Nikona jest najlepszy."
    I racja no bo jest! Pozdrawiam! Nikon <3

    OdpowiedzUsuń